Patrzę na ten film przez pryzmat "Interstate 60"(jako że "Motorama" jest uznawana za
pierwowzór tego filmu) cały czas, który pomimo swojej nieco zakręconej fabuły,był filmem
nadzwyczaj lekkim i ciepłym, a tutaj jednak były momenty że było bardzo ciężko i duszno.
Fakt, mają te dwa filmy jakieś wspólne elementy, aczkolwiek dla mnie "Motorama"
zdecydowanie przegrywa w tym zestawieniu. Już pomijając fakt że kilka scen jest
zdecydowanie za ciężkich jak na tego typu film(typu dzieciak z rozwalonym okiem) to ten film
się kupy nie trzyma.Wątki poboczne,które na dobrą sprawę nic nie wnoszą do tematu,
rozłażą się i nie ma totalnie jakiegoś logicznego ciągu zdarzeń(jedynym ciągłym wątkiem
jest podróż i poszukiwanie kart, ale pozostałe tematy nie wnoszą zupełnie nic).Końcówka to
już w ogóle jakieś nieporozumienie.
Duże rozczarowanie.